Ekwador – przygotowania. Cz.3

Nie jest łatwo. Z językiem nie jest. Angielski w Ekwadorze jest równie przydatny jak chiński w Hiszpanii. Znaczy, jak się spotka chińczyka to i się pogada;-) Zatem zapewne w hostelach bylibyśmy w stanie załatwić co potrzebujemy, zarówno z personelem jak i z innymi gośćmi z całego świata (bo to bardzo turystyczny kraj). Jednakże wszędzie indziej bez hiszpańskiego się leży do…

Ekwador – przygotowania. Cz.2

Pisałem w poprzedniej części o plecakach do samolotu które kupiliśmy na wyjazd do Ekwadoru. Wybraliśmy takie które mieszczą się w przepisach linii KLM o bagażu podręcznym. Padło na wyrób firmy Deuter, o czym pisałem już zresztą. Kiedy oba dotarły już do nas, zacząłem je porównywać czym różni się damski od męskiego - a to ten sam model 38L. Okazało się…

Ekwador – zaczynamy przygodę

Raz w życiu obchodzi się pięćdziesiątkę. To pewnego rodzaju umowna granica, za którą jest nieznane;-) Jasne że już jutro jest nieznane, ale magia liczb robi swoje. Mógłbym zrobić imprezę na 50 osób, albo i 100, ale to tylko jeden wieczór, a poza tym zupełnie nie w moim stylu jest taka zabawa. Nie lubię tańców, atmosfery sali tanecznej, wesel, pogrzebów, pijanych…

Tu byłem. Tony Halik. A ja sprawdzam…

Starszemu pokoleniu przypominać nie trzeba, ale już młodemu jak najbardziej wypada, bo pamięć o Tonym Haliku powoli niestety gaśnie. Był to człowiek który podobnie jak sir David Attnenborough trudnił się podróżami po świecie, kiedy zupełnie nie było to modne. I co najzabawniejsze - obaj robili to w tym samym czasie, po zakończeniu II wojny światowej. Obaj też zajmowali się filmowaniem…

Nowe plany na resztę życia

Oj dawno nic tutaj nie napisałem. Przepraszam, życie płynie, pracować trzeba, a i nic spektakularnego się nie działo, o czym warto byłoby pisać. Żuk sobie stał bezużyteczny na strzeżonym, zadaszonym parkingu, z flakiem w jednym kole, pokryty toną kurzu i zapomniany. W nas powoli dojrzewała myśl że trzeba coś nowego zrobić. Zew przygody budził się powoli, aczkolwiek życiowa codzienność próbowała…

Wyjazdowe pakowanie

Kiedy szykowaliśmy się z Sylwią do naszej pierwszej wyprawy Żukiem, którą był Złombol 2014 - mieliśmy przed sobą mnóstwo logistycznych problemów do rozwiązania. Zwłaszcza jeśli chodzi o pakowanie. Obejrzeliśmy chyba wszystkie filmy na You Tube z poprzednich imprez i patrzyliśmy jak rozwiązali to inni w swoich Żukach i Nyskach. I odkryliśmy że właściwie wszyscy robili to źle;-) Powód był prosty…

Halo, tu brzoza, tu brzoza…

...źle Cię słyszę. Powtarzam - powiedział że matka siedzi z tyłu! Klasyka gatunku, czyli piękny cytat z Misia. Minęło jednak dziesiąt lat od tych wydarzeń i aktualnie mamy spory postęp cywilizacyjny - każdy z nas ma małe pudełko z ekranikiem i dostęp do ludzkiej skarbnicy wiedzy. W kieszeni... Jednak w czasie wojaży zagranicznych mamy pewne problemy. Unia Europejska rękoma swoich…

Zaczynamy…

Pomysły są. Dużo. Coś trzeba z nimi zrobić. Znaczy skanalizować, czyli uwolnić i wykonać skutecznie. Pisałem kiedyś o tym że chcemy wrócić do Afryki naszym Volvo. Dlaczego nie Żukiem? Bo niestety to czego mamy aktualnie najmniej to czas. Trzeba więc postawić na maszynę szybszą. Dlatego Volvo, które ma 200 koni pod maską i napęd na 4 koła. Oczywiście nie jest…

Do ostatniej sekundy

Pamiętajcie - planując coś - planujcie z zapasem czasu. Ja jak zwykle mam z tym problem. Jest czwartek, za 24 godziny mam wsiąść w Żuka i ruszyć nim do Warszawy. A muszę jeszcze kupić jeden akumulator, wymienić go, przepakować maszynę, wykupić ubezpieczenie podróżne, załatwić dowód rejestracyjny, ustalić w firmie wszystko co niezbędne, zawieźć dokumenty do księgowości, umyć auto, znowu je przepakować…

Gruzjo – nadciągamy!

Na początek powiem tylko że macie ostatnie dni na zamówienie resztek naszych koszulek - http://www.lezuk.pl/kubki-i-koszulki/ - jak wyjedziemy to nikt tego nie zapakuje i nie wyśle;-) Tutaj koniec reklamy i przechodzimy do treści właściwej;-) W weekend skoczyliśmy z Sylwią na wyjazd testowy do Spały na spotkanie Grupy Biwakowej z FB. To tacy szaleńcy jak my - co to lubią na dziko, w spokoju…

A co u Le Żuka?

Gruzja za miesiąc. Dosłownie. Jest 2 sierpnia, zostało 30 dni do startu. Żuczysko nasze nie może się doczekać, stojąc grzecznie pod gruszą (a raczej orzechem). W ostatni weekend, razem z Sylwią wypakowaliśmy całe wnętrze. Nie odważyłem się zrobić zdjęcia - widok był wstrząsający. Wszystkie elementy wyposażenia zostały umyte, sprawdzone i popakowane w odpowiednie pudełka. Wnętrze auta doznało że tak powiem…

Gruzja nadciąga

Do startu w rajdzie pozostało niecałe dwa miesiące. To już bardzo mało czasu. Nie możemy się doczekać dnia kiedy ruszymy, ale wiele jeszcze musimy zrobić;-) Na razie Żuk przeprowadził się z Warszawy do Piotrkowa. Zrzucił też stare naklejki, został umyty i wypolerowany. Trzeba jeszcze wymienić łączniki wahaczy przednich, łożyska kół, zespawać wreszcie dwie felgi, zdjąć i naprawić bagażnik dachowy, kupić…

Zmiany, zmiany, zmiany

Wiecie że życie to nieustające pasmo atrakcji? Nigdy nic nie dzieje się tak jak by się chciało. Czasem po prostu świat ma dla nas inny, być może lepszy scenariusz. Tak stało się w naszym przypadku. Pojawiły się pewne okoliczności które pokrzyżowały plany emigracyjne. Ale nie patrzymy na to negatywnie, raczej staramy się widzieć nowe możliwości. W końcu jesteśmy oboje niepoprawnymi…

Le Żuk żyje i ma się dobrze;-)

Wpadłem do Polski na tydzień, jak to mam od prawie roku w zwyczaju;-) W planach miałem ostatnie spotkanie z naszymi fanami - tym razem w bardzo znanej, warszawskiej knajpce podróżniczej - Południk Zero. Przybyły dosłownie tłumy i nie było gdzie się ruszyć, a ja przez dwie godziny opowiadałem o naszej podróży. I nikt nie wychodził w trakcie, więc chyba się…

Załoga w komplecie

Łatwo nie było. Nasz wpis o poszukiwaniu chętnych osób do startu z nami w rajdzie Husaria wywołał spory oddźwięk. Zgłosiło się w sumie kilkanaście osób. Starannie przeczytaliśmy maile, porozmawialiśmy i dokonaliśmy wyboru. Nie wiemy czy był to wybór najlepszy - wszystko wyjdzie w praniu;-) Do Gruzji jedzie z nami Piotr i Krzysztof. Pierwszy z nich był z nami na dwóch…

Koniec szalonego roku

Dwa tysiące szesnasty zapamiętamy z Sylwią na długo. To był dla nas niesamowity rok. Trudny, satysfakcjonujący, ale bardzo fajny. Wyprawa Żukiem do Afryki, przejechanie prawie dwudziestu tysięcy kilometrów, wyzwanie największe w naszym dotychczasowym życiu. Napisałem swoją książkę, opowiedziałem historię. Potem mój wyjazd do Wielkiej Brytanii i budowa naszego przyszłego życia. Wszystko to wywróciło nam świat do góry kołami;-) Ale będzie…

Gruzińska nawigacja

Rok temu napisałem ten post na blogu: http://www.lezuk.pl/w-poszukiwaniu-map/ Opisałem w nim szczegółowo jak przygotować niezbędne mapy topograficzne miejsc dokąd się wybieramy. Akurat w przypadku Afryki było to konieczne, ze względu na istniejącą sporą niedoskonałość współczesnych nawigacji. Afryka to nadal terra incognita dla nich. Dlatego stare, radzieckie sztabówki świetnie się sprawdzają. Zresztą artykuł zeszłoroczny powstał na bazie moich poszukiwań, a mapy bardzo się…

Jest tu jakiś chętny?

Rajd Husarii startuje za niespełna rok. Przygotowania trzeba zacząć, aby być całkowicie gotowym i zabezpieczonym. Maszyna nie wymaga wielkich cudów, poza zakupem nowych opon i porządnym pospawaniem felg. Potem można jechać;-) Ale do szczęścia brakuje załogi. Jestem ja i Sylwia póki co. Chcemy zabrać ze sobą dwie osoby w naszym Żuku, w podróż naprawdę trudną. Dwie i tylko dwie -…

Zmiany, zmiany, zmiany…

Jak ktoś pamięta kultowe dzieło Stanisława Barei - "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?" - to zapewne kojarzy scenę w której Kowalewski pyta Tyma: - Co tu się  dzieje, w imię ojca i syna? - Zmiany. Zmiany. Zmiany. I tak też jest w Grzmiącym Rydwanie. I teraz słów parę o zmianach i planach. Bo jest o czym pisać;-) Zatem po…