Od rana miałem dziś taki dzień, że tylko przemarszu wojsk radzieckich brakło do kompletu doznań. Najpierw wyprawa po akcesoria lakiernicze i sam lakier, oczywiście biały z palety Citroena. Dokładnie 280 zł poszło. Po drodze podjechałem przełożyć jedną z opon na polakierowaną felgę – pojedzie ona jako zapas na tylnych drzwiach – 20 zł za przekładkę i wyważenie. Później wyprawa po deskę rozdzielczą pod Żyrardów. Nie było to łatwe z racji rozkopanej gdzie tylko się da Warszawy, kosmicznych korków z powodu deszczu, wspomaganych wizytą Barracka Obamy. W sumie przez jeden spieprzony objazd straciłem dodatkowe 30 minut. No ale jakoś się udało i z dechą wróciłem do auta.
Decha pasuje idealnie, muszę tylko dokonać paru drobnych podcięć i przygotować mocowanie na stałe. Krzysztof wykonał świetną robotę, za co serdecznie raz jeszcze dziękuję.
W międzyczasie zmieniła mi się nieco koncepcja i panel przycisków z Lublina został „wycięty” z planów. Każdy przełącznik zostanie osadzony osobno w specjalnej ramce, których kupiłem całych 14 sztuk za 60 zł. Trochę upierdliwe będzie wycinanie, ale może dam to jakiejś firmie która tnie aluminium laserem lub wodą (ktoś zna taką w Warszawie? dobra i tania potrzebna;-). Moduł z Mercedesa A w którym jest uchwyt na kubek i płyty CD zostanie zainstalowany pod deską rozdzielczą. Tak będzie prościej i estetyczniej.
W czasie kiedy wojażowałem i zwoziłem niezbędne akcesoria – pan Janusz skończył szykowanie tylnych drzwi i pokrył je podkładem. Jutro dostaną biały lakier i będzie można je niebawem wyposażyć w szybę, oraz okleić wykładziną. A potem zainstalujemy je na Le Żuku (już pomalowanym).
Po przymiarkach deski zająłem się drabinką, bowiem przybył gaz do spawarki. Wzmocniłem pozostałe szczeble i oszlifowałem spawy. Pozostaje je lekko wyszpachlować i drabinka idzie do malowania na czarno. Ja zaś wycinam do niej nowe pokrycia stopni z ryflowanej blachy aluminiowej, które zostaną przynitowane do szczebli. Dzięki temu drabinka przestanie przypominać stojak na CD którym w istocie jest;-)
Zabrakło mi czasu na przełożenie koła, aby móc zdjąć oponę z ostatniej felgi od Suzuki. Muszę to zrobić i przygotować obie felgi do malowania, bo zostały już tylko te dwie i dostaną lakier przy okazji malowania tylnych drzwi i lewego boku.
Biała felga wygląda bardzo ładnie i efektownie, kiedy jeszcze opona będzie ładnie wyszorowana i czarna – miło będzie popatrzeć. Jedzie do mnie zamówiony dekiel koła zapasowego od Suzuki Vitara. Przejdzie proces malowania na biało i dostanie logo FSC, albo gustowny napis Żuk;-)
Jutro dzień ciężki i pracowity, czyli szlifowanie i lakierowanie, a w wolnej chwili zacznę szykować panele do deski rozdzielczej. Już niebawem będzie gotowa;-)