Z góry uprzedzam – dzisiejszy wpis to po części reklama. Reklama doskonałych usług, a takie reklamować trzeba. Bo jak widać pasję w tym co ktoś robi, to to jest dobre. I warte pokazania innym. Dlatego dzisiaj będzie o kajakach.
Ostatnich powiedzmy 5-7 lat to w Polsce gwałtowny rozwój kajakarstwa rodzinno-towarzyskiego. Nad każdą niemal rzeką przynajmniej trzy firmy organizujące spływy. Zostawiasz auto, wsiadasz w busa i zasuwasz na miejsce zrzutu. Tam dostajesz kajak, kapok, wiosło i nagle odkrywasz że musisz współpracować ze swoim partnerem w jednej „łódce”. Podobno to doskonały test przedślubny dla par;-) Nie wiem jak Wy, ale ja z Sylwią nie mamy problemów w kajaku. Spływaliśmy wiele razy, na trudnych rzekach, z przenioskami, zwałkami, itp. Lubimy ten rodzaj aktywności, szczególnie w upalne dni, kiedy rzeka malowniczo wije się pośród drzew ocieniających koryto – wówczas nie ma nic lepszego.
W ostatnią niedzielę mieliśmy okazję skorzystać z usług firmy Kaj-Mar z Sulejowa (14 km. od Piotrkowa Trybunalskiego). Zachciało nam się bowiem leniwego, niedzielnego i wyluzowanego spływu, bez walki z rzeczywistością;-) I dokładnie to dostaliśmy na Pilicy, na dziewiętnastokilometrowym odcinku między Trzema Morgami, a Sulejowem. Pilica jest tam szeroka, pięknie meandruje, ptaki drą się niemiłosiernie, kaczki wychowują młode, kaczory latają parami – jest cudownie. Wsiedliśmy w naszego Żuka i ruszyliśmy…
Zaczęliśmy od przybycia na pole biwakowe w Trzech Morgach. Pole należy do Kaj-Mar i oferuje podstawowe wygody – najpiękniejszą sławojkę na świecie, pompę z wodą z Pilicy – pobieraną z gruntu na głębokości 13 metrów, miejsce na ognisko z grillem i opał do niego. Brzeg rzeki jest podcięty, dla łatwego spławiania kajaków. Strasznie nam się to miejsce spodobało. Cisza, spokój (byliśmy bowiem sami), ptaki śpiewały, słońce świeciło. Wieczór podczas pełni księżyca cudowny. A rano zjawiła się ekipa z kajakami i inni uczestnicy spływu.
Kajaki w świetnym stanie, nie zmęczone życiem, eleganckie kapoki, wybraliśmy jeszcze wiosła i na wodę. Wybraliśmy jak zwykle dwuosobowego Vista – idealnego dla pary. Zależało nam na starcie indywidualnym, jak najszybciej, aby odskoczyć od reszty i móc delektować się spokojem i dźwiękami natury. Udało się idealnie – reszta peletonu przez cały czas była dobry kilometr za nami, więc nie musieliśmy słuchać dziecięcych wrzasków;-) Pilica jest niesamowicie leniwa na swoim ostatnim odcinku przed wpadnięciem do Zalewu Sulejowskiego. Wije się malowniczo, z wysepkami które można brać z obu stron, miejscami widać wysokie skarpy piaszczyste. jest bardzo pięknie. Spływ zajął nam około czterech godzin i jeszcze nigdy nie zaliczyliśmy tak lajtowego przedsięwzięcia;-) Wiosłami machaliśmy wyłącznie wtedy kiedy było to absolutnie konieczne. Nawet jak nurt obrócił nam kajak tyłem do przodu, a widać było „długą prostą” – nie zwracaliśmy na to uwagi, bo rzeka szerooooooka;-)
Zaskoczenie przeżyliśmy na mecie. Nie dość że idealnie oznaczone miejsce tuż przed samym Sulejowem, to jeszcze na uczestników czekał świeżutki, dwudaniowy obiad dostarczony przez firmę cateringową. Takiego wypasu to jeszcze nie widzieliśmy nigdzie!!! Kaj-Mar to nie jest zwykłe przedsiębiorstwo które po prostu wypożycza kajaki. To prawdziwi pasjonaci, którzy lubią zarażać innych tym co ich kręci. Właściciele są bardzo doświadczonymi kajakarzami z uprawnieniami sędziowskimi. Takich zawodowców nie spotyka się codziennie.
Gdybyście chcieli skorzystać z usług, a Pilica z naszego opisu jest zbyt nudna – to w okolicy można spłynąć rzeką Luciąża, oraz Czarna – a tam atrakcji z targaniem kajaka przez chaszcze nie zabraknie;-) Na życzenie zabiorą Was również w jakieś ekstremalne miejsce – wszystko jest bowiem do dogadania. Niżej podajemy namiar na firmę, my skorzystamy jeszcze nie raz. I naprawdę szczerze polecamy.