To dość dziwne uczucie jak dochodzisz do swojej własności, legalnie zaparkowanej przed domem gdzie mieszkasz i widzisz że jakiś skurwysyn Cię okradł. Podniósł rękę na Twoją własność. Uczucie jest trudne do zdefiniowania, to coś wymieszanego z żalem, rozczarowaniem współplemieńcami mówiącymi o swoich chrześcijańskich korzeniach, do tego nieco smutku i sporo zwykłego wkurwienia, pół na pół z żądzą natychmiastowej amputacji łap takiego delikwenta.
Spotkało to niestety Le Żuka pod koniec kwietnia. Najprawdopodobniej jakieś gnojki, w tym jeden wymoczek nikczemnej postury, odsunęły boczną szybę i zabrały to co do nich nie należało. W sumie jakiś 1400 zł strat. Można oczywiście powiedzieć że sam sobie jestem winien bo po co zostawiałem w aucie cenne rzeczy. Otóż nie były one na wierzchu, raczej starannie schowane, nie rzucały się w oczy. Trudno się mówi, sądziłem po prostu że jednak nie żyjemy już w Bantustanie, a w kraju cywilizowanym, gdzie w drugiej dekadzie XXI wieku nikomu nie jest już potrzebny kradziony panel od radia. Myliłem się jak widać.
Udałem się na Policję, bez większego przekonania (kiedyś podobny fakt już zgłaszałem i bardzo się wówczas rozczarowałem), ale o dziwo Pan Policjant przyjął zgłoszenie, wykazał autentyczne zainteresowanie, spisał protokół, podałem numerki seryjne tego co dostało nóżek. Nie liczyłem na ich celowe poszukiwania, raczej na to że odnajdą się może kiedyś przypadkiem, a chuj który je ukradł będzie się z tego musiał wytłumaczyć. I tak zapewne będzie, ale niestety najsmutniejsze jest to że Policja jako instytucja umorzyła dochodzenie już po sześciu dniach. No cóż, to i tak długo szukali, a ja nawet nie mam pretensji.
Morał z historii jest taki – cieszę się że nie dobrali się do bagażnika, a ja jestem teraz co miesiąc o 120 zł lżejszy – płacę za strzeżony parking. Do tego odkupię nowe elementy, w sklepie, bo w żadnym lombardzie, komisie, czy na giełdzie nie zamierzam napędzać złodziejskiej koniunktury. Ot i życie…
P.S. Mam jednak powody do „radości”. Żuk widoczny poniżej parkował w linii prostej jakieś 800 metrów od mojego i został skradziony w całości. Chyba bym tego nie zniósł… Nie wiem co się dzieje z tym światem…