Maszyna zasnęła snem sprawiedliwego. Zasłużonym snem. Żuk wjechał do ciepłej hali, przycupnął w wyznaczonym kąciku, silnik pomruczał jeszcze chwilę i został zgaszony. Heble odcięły zasilanie, zgasły wszystkie kontrolki, wyświetlacze i ekrany. Auto zamarło w ciszy i bezruchu. Zapadło w sen.
W czasie zimy zostanie kilka razy przetoczony aby równomiernie obciążać opony, doładowane zostaną akumulatory aby nie zaszły w nich nieodwracalne zmiany pojemności i wydajności. Wiosną, w zależności od warunków pogodowych zostanie odpalony i wróci do Warszawy. A potem zawiezie nas gdzieś w świat… I to nie raz…