Zapadła decyzja że powstanie nowa wersja naszej wyprawówki na bazie Żuka A07. Zbudowany w ciągu ośmiu miesięcy Le Żuk v. 1.0 okazał się strzałem w 9,5 (trzeba być obiektywnym;-) i dlatego powstanie jego udoskonalona wersja, w której wyeliminuję błędy konstruktorów z Lublina, oraz konstruktorów radzieckich, a także swoje własne – choć tych było najmniej;-) Funkcjonalność nadwozia jest bardzo wysoka i przebija wszelkie nowe konstrukcje pojemnością, przy stosunkowo szczupłych rozmiarach zewnętrznych. Ta cecha bardzo przydała się w Monaco i małych francuskich miasteczkach. Nieduże auto jest znacznie zwrotniejsze od wielkiego i ciężkiego campera, aczkolwiek z racji wysokości i tak jesteśmy łupieni na parkingach i autostradach jak za campera.
Operacja rozpocznie się od pozyskania dawcy narządów do transplantacji. Ofiarą będzie Isuzu Trooper z którego pochodzić będzie zawieszenie, napędy i prawdopodobnie jednostka napędowa. Dzięki tym organom uzyskamy opcjonalny napęd na 4 koła (nie podjąłem jeszcze decyzji czy jest potrzebny), nowoczesne zawieszenie i solidną moc, której brakowało nam w górach. Maszyna będzie szersza – koła nie będą już schowane pod podwoziem, poprawi to stabilność w zakrętach i koleinach. W opcji jest zawieszenie i napędy z Land Rovera.
Jeśli silnik z Isuzu nie spełni pokładanych w nim nadziei (cicha praca i sensowna moc) – wstawiony zostanie sześciocylindrowy turbodiesel z Mercedesa. W planach jest też automatyczna skrzynia biegów z racji mojego zamiłowania do świętego spokoju;-)
Podczas zabiegu podniesiona zostanie nieco buda Żuka, o jakieś 2-3 cale nad ramę. Pozwoli to zabudować w uzyskanej przestrzeni duży zbiornik paliwa (planowane jest jakieś 140-160 litrów), oraz ok. stulitrowy zbiornik wody gospodarczej. W zbiorniku wody wbudowana zostanie wężownica połączona elektrozaworem z układem chłodzenia silnika. Pozwoli to sprawnie wytracać temperaturę silnika na ciężkich podjazdach, oraz zapewni ciepły prysznic po podróży. W podwoziu zostanie też zabudowany schowek na różne części zapasowe i narzędzia, aby nie wozić ich w kabinie. Dzięki tym zabiegom uzyskamy nisko położony środek ciężkości. Jeśli nic się nie zmieni z zagospodarowaniem dachu – to obecnie znajdujący się tam bak od Lublina zostanie ponownie wykorzystany do tankowania paliwa – dodatkowe 85 litrów. Dzięki takiemu ruchowi będzie można tankować dużo tam gdzie tanio. Mając na pokładzie 220-230 litrów ropy będziemy w stanie zrobić ok. 2000 km bez tankowania. Przetankowywanie paliwa zrobię tak, aby dało się to robić podczas jazdy i aby najpierw opróżniany był dachowy zbiornik, dla poprawienia stabilności pojazdu..
To są najważniejsze planowane zmiany. Poza nimi zostanie wykonana całkowicie od zera nowa instalacja elektryczna, według mojego projektu. Będzie zawierała tak jak obecnie dwa akumulatory z separatorem, ale inaczej podłączę poszczególne systemy do obu akumulatorów. Wbuduję też prostownik i wyjście 230V na zewnątrz jak w camperach. Dzięki temu będzie możliwe podłączanie auta do instalacji na polach campingowych. Zmieni się tez nieco deska rozdzielcza. Baza pozostanie, ale wykonam nowe płyty, muszę bowiem wstawić dodatkowe wskaźniki temperatury oleju, płynu chłodzącego, oraz wody w zbiorniku. Pojawi się też obrotomierz. Jeszcze na tą chwilę nie mam gotowego projektu nowych płyt, ale będę się starał za wszelką cenę pozostawić bez większych zmian lewą stronę z Żukowym prędkościomierzem.
Żuk otrzyma też niestandardowy centralny zamek. Irytujące było ciągłe obchodzenie go z kluczykami. Dlatego podczas robienia instalacji – wykonam sterowany pilotem zestaw solidnych rygli. Wewnątrz auta zostanie też obniżona gródź między kabinami, przednie fotele zamocuję na obrotnicach, dzięki czemu będzie można w środku zrobić salonkę. Wymyślę system podnoszenia z podłogi lub ściany prostego mechanizmu który pozwoli zrobić wówczas w aucie awaryjne spanie dla 2-3 osób. Przemyślę jeszcze opcję usunięcia jednego z tylnych foteli i zredukowania liczby podróżników do czterech osób. Pojawi się też schowek na cenne przedmioty – w dzisiejszych czasach wozi się laptopy, aparaty, komórki. Nie sposób zabrać wszystkiego ze sobą, kiedy zostawiamy auto. Ponadto na polach namiotowych też są różni ludzie – lepiej nie kusić.
Le Żuk zmieni się też zewnętrznie. Jego dół zostanie wzmocniony ryflowaną blachą aluminiową i być może pomalowany w całości, ale to jeszcze się zobaczy;-) Zyska dzięki temu większą odporność na ewentualne obcierki w różnych warunkach.
Mam nadzieję że całość operacji uda się wykonać do lipca 2015. We wrześniu 2015 wyruszymy nim na kolejną dużą wyprawę. Nie wiemy jeszcze na 100% gdzie, być może przyszłoroczny Złombol nieco „pokrzyżuje” nasze plany – wszystko wyklaruje się w okolicy Nowego Roku.
Tyle planów, zobaczymy co i jak uda się zrobić. Do stycznia/lutego Żuk odpoczywa w ciepłej hali (pomijając krótkie przejażdżki wokół komina;-)