Zima w tym roku zrobiła sobie żarty, człowiek się niepotrzebnie zestresował, auto schował przed śniegami, szronem, zamieciami, dujawicą, gołoledzią, gradem, ruskimi wojskami i czym tam jeszcze. No i sobie biedna maszyna stoi. Wyjechała w styczniu na chwilę, na finał Orkiestry po czym znowu wróciła do ciepłej hali. Ale tak dalej być nie może. W końcu auta są do jeżdżenia, a że pogoda sprzyja to na co czekać? Pracy do zrobienia przy wozie jest całkiem sporo, mimo że wydawało mi się pół roku temu że wszystko zrobione;-)
Stoi i mu się nudzi…
Zaplanowałem sobie wstępnie wycieczkę po wóz na połowę marca. Mam nadzieję że nie przywali nagle śniegu, bo w Żuku ani miotełki, ani skrobaczki, ani wydajnego ogrzewania;-) Znaczy ciepło będzie ale dopiero na dłuższym odcinku;-) Ze trzy lata temu śniegi leżały do kwietnia, a w tym roku przyroda już budzi się do życia. Przed nami piękna wiosna, super lato i fantastyczny Złombol…
Zatem byle do połowy miesiąca i w drogę po maszynę;-) Aby zaś notka nie była za krótka – kilka fotek małego Żuka, czyli Mruczącego Rydwaniku – tak zbiorczo, dla tych co nie śledzą Facebooka;-)