Nadeszła chwila kiedy to wypadało by zajrzeć Le Żukowi do serduszka. Temat był pracowicie i starannie omijany od samego początku. Nikomu się jakoś nie chciało;-) Ktoś z Was mógłby powiedzieć – przecież od tego powinno się zacząć, ale odpowiedź brzmi – stan silnika nie miał żadnego znaczenia, to jest część zamienna;-)
Dzisiaj wjechałem maszyną na podnośnik, rozebrałem układ wtryskowy i przeprowadziłem pomiary stopnia kompresji. Wyszło ładne, w miarę równe 27 bar na cylindrach. Świadczy to o całkiem niezłym stanie silnika, skutkiem czego będą kolejne kroki. Jutro zostanie rozebrany rozrząd, wyjęta pompa wtryskowa i wraz z wtryskiwaczami odjedzie ona do specjalnego pana który dokona jej przejrzenia, ewentualnej naprawy i regulacji.
Wyjąłem też dzisiaj chłodnicę, na oko wygląda ona całkiem zacnie, ale też zajmie się nią specjalny pan;-) Ma być pewna, szczelna i czysta. Trzeba ją tylko zawieźć, a potem odebrać.
W tak zwanych międzyczasach poprawiłem kilka drobiazgów które spędzały mi sen z powiek. Po pierwsze usprawniłem malutki wentylatorek który powinien wiać po stronie kierowcy (Żuk ma osobne nagrzewnice dla kierowcy i pasażera) a nie wywiązywał się należycie z tego obowiązku. Przyczyną był problem elektryczny z kabelkiem – raczył się urwać. Po drugie odkryłem dlaczego mimo sprawnego silniczka nie dało się dmuchać na przednią szybę – otóż specjalna papierowo-aluminiowa rura została precyzyjnie od tyłu załamana tak, że straciła cały przepływ powietrza. Od przodu wyglądała idealnie. Została wymieniona na nową i teraz nadmuch na przednią szybę jest bez zarzutu.
Czeka mnie jeszcze spora lista zakupów drobnych duperelków, typu rozrząd kompletny, czy też uszczelnienia silnika, ale to wszystko wyjdzie w praniu. Na pewno też oddam alternator do przeglądu, aby ten podzespół nie sprawiał niespodzianek w drodze.
I to wszystkie informacje z dzisiejszego frontu walk z oporną materią;-)