Jedno wiem już na pewno – nie przepadam za pracami blacharsko-lakierniczymi. Owszem, dają piękny efekt, ale wymagają żmudnego szpachlowania, szlifowania, polerowania. Mnie to po prostu kosmicznie nudzi, poza tym lubię widzieć od razu efekt, a podczas szlifowania tego nie ma. Trzeba na wyczucie zrobić wiele pociągnięć papierem, tak aby było gładko. To ja wolę instalację elektryczną robić, albo ciąć i spawać;-) No ale lekko nie ma, samo się nie zrobi i musiałem pomęczyć się własnoręcznie.
Wielkich dziś sukcesów nie było, bo całe siły poszły w tylne drzwi, a zanim na nich pojawi się widoczny efekt to minie jeszcze kilka dni. Tym niemniej parę godzin przy maszynie spędziłem i solidnie popracowałem. Wpadł też kolega, miłośnik car detailingu i zajął się polerowaniem dachu. Zdjęliśmy na tę okazję bagażnik żeby było łatwiej.
I to właściwie wszystkie dokonania w dniu dzisiejszym. Jutro ciąg dalszy walki z drzwiami;-) A poniżej macie fotkę dachu po polerowaniu. Błyszczy ślicznie;-)