Tylne resory w Żuku to dość słaba jego część, podobnie zresztą jak przednie zawieszenie;-) Są policzone na DMC maszyny równe 2,5 tony i ani grama więcej;-) Skutek jest taki ze kiedy faktycznie jedziemy z pełnym ładunkiem – tył siada, a przednie światła zaczynają zachowywać się jak drogowe – oślepiając kierowców z naprzeciwka. Przed pierwszym Złombolem założyłem nowe fabrycznie resory, bo stare były dość słabe, ale niestety nie uleczyło to sytuacji, a na tegorocznym Złombolu było gorzej. Nawet pusty Żuk wyraźnie jest niżej z tyłu niż z przodu – a resor jest prawie płaski.
Biorąc pod uwagę powyższe problemy – zdecydowałem o przeróbce resorów – tym bardziej że w Afryce będziemy jeszcze bardziej obciążeni niż na Złombolach, a i dziur więcej będzie;-).
Podjechałem Żukiem do warsztatu zajmującego się usługami kowalskimi i naprawami zawieszeń. Panowie ustalili jaką auto ma mieć wysokość i dokonali szeregu cudów. Najważniejszym z nich było dołożenie dodatkowego pióra do każdego z resorów. Zabieg ten spowodował że auto przestało być tak wrażliwe na zmianę obciążenia z tyłu. Oczywiście coś kosztem czegoś – samochód z obciążeniem będzie nadal dość miękko wybierał nierówności, ale na pusto stanie się sztywny. Taka niestety jest natura sprężyny płaskiej, czyli resoru. Dlatego też od wielu lat nie stosuje się ich w autach osobowych – wyparły je sprężyny śrubowe.
Podjechałem Żukiem do warsztatu zajmującego się usługami kowalskimi i naprawami zawieszeń. Panowie ustalili jaką auto ma mieć wysokość i dokonali szeregu cudów. Najważniejszym z nich było dołożenie dodatkowego pióra do każdego z resorów. Zabieg ten spowodował że auto przestało być tak wrażliwe na zmianę obciążenia z tyłu. Oczywiście coś kosztem czegoś – samochód z obciążeniem będzie nadal dość miękko wybierał nierówności, ale na pusto stanie się sztywny. Taka niestety jest natura sprężyny płaskiej, czyli resoru. Dlatego też od wielu lat nie stosuje się ich w autach osobowych – wyparły je sprężyny śrubowe.
Strona prawa, widać pęknięcia felgi (nowe będą jutro;-)
Po przeróbce auto prowadzi się zasadniczo tak samo, ale pojawił się drobny problem z wjazdem do hali gdzie zazwyczaj Żuk mieszka – musiałem zdjąć box dachowy – bo brakło dosłownie 2 centymetrów. Tak więc niestety czeka mnie każdorazowy demontaż przy wyjeździe na dłużej;-(
Koszt całej operacji to 300 złotych (zawiera montaż/demontaż), a dokonałem jej w najczystszym chyba zakładzie mechanicznym w jakim w życiu byłem – na Mechaników 15 w Warszawie. Dosłownie można było jeść z ziemi – ze swojej strony serdecznie polecam firmę. Naprawiają każde chyba zawieszenie, nie brzydzą się Żukiem i mają rozsądne ceny.