Jest sukces. Wymieniłem pompę wtryskową na inny egzemplarz i zdaje się że problem ze schodzeniem z obrotów został rozwiązany. Silnik natychmiast po zdjęciu nogi z gazu leci w dół, dzięki czemu wreszcie będę miał normalne hamowanie silnikiem. Oczywiście bez strat się nie obeszło – pękł podczas całej operacji oring który uszczelnia czoło pompy i musiałem po niego jechać do sklepu. Przy okazji kupiłem kolejną, trójkątną uszczelkę, która mimo że z innego materiału zrobiona – jak zwykle nie pasowała;-) Ale nowy oring i rzeczona uszczelka (po małej perswazji) spokojnie dały radę uszczelnić styk pompy z silnikiem, dzięki czemu nie musiałem smarować silikonem Dirko. Może jutro uda mi się zrobić dłuższy test drogowy i wówczas zobaczymy jak całość działa, ale test krótkodystansowy wypadł nad wyraz pomyślnie;-)
Żeby jednak nie było za różowo – do ponownego zdjęcia jest skrzynia biegów. Przed ostatnim Złombolem ciekł simmering w skrzyni od strony sprzęgła, podczas jego wymiany, przy okazji kontrolowaliśmy wtedy simmering od strony silnika i wszystko było ok. No to już nie jest…
A na deser simmering w skrzyni od strony wału też sobie zaczyna cieknąć. Zrobi się oba za jednym demontażem…
Kolejną dziś zrealizowaną czynnością był montaż haczyków na ubrania, a na nich zatrzasnąłem rurkę aluminiową. Za haczyki specjalne podziękowania dla Patryka – dosłał mi dwa brakujące. Niestety będę musiał zmienić włącznik światła w tylnej kabinie, bo stanął na drodze jednej rurce, ale to niewielki problem. Zasłony uszyła moja mama, za co tez serdecznie dziękuję. Są po prostu idealne – łatwo przesuwne, można je upiąć na jednym z końców, a od zewnętrznej strony mają doszytego rzepa – ostrą stroną, dzięki czemu idealnie łapią się wykładziny na bokach i nie łopoczą.
Generalnie patent polecam – rurka aluminiowa o średnicy 10 mm i długości (w moim przypadku) 155 cm, trzy haczyki na stronę i mamy gotowy system do zasłonek, zamiast bawić się ze sznurkami. Cały montaż zajął mi dosłownie kilka minut – tyle co wiercenie nowych otworów i wkręcenie haczyków.
Przy okazji naprawiłem też jeden z zamków pokrywy. Mocowane są one na dość słabe nity i szybko się to rozpada. Zatem dwie śruby czwórki, lekko opiłowałem im łby, aby zamek się zamykał, skręciłem nakrętkami i problem z głowy. Polecam patent. A jak komuś się nie chce szlifować łbów to niech weźmie śrubki z łebkiem soczewkowym…
Ostatnia część to przymiarka płyt do łóżka. Pasują idealnie, bez problemu po złożeniu łóżka można je oprzeć o gródź, muszę tylko wyknuć jakiś pas do ich przypięcia. Materac będzie gotowy na 7 stycznia, ale już dzisiaj układając się testowo, stwierdziłem że powinno to dać radę – mieszczę się po skosie;-) Może więc nie będziemy musieli korzystać z namiotu w dni kiedy nie będziemy spać w hamakach.
I to by było na tyle;-) Na dziś oczywiście;-)