Pisałem w poprzedniej części o plecakach do samolotu które kupiliśmy na wyjazd do Ekwadoru. Wybraliśmy takie które mieszczą się w przepisach linii KLM o bagażu podręcznym. Padło na wyrób firmy Deuter, o czym pisałem już zresztą. Kiedy oba dotarły już do nas, zacząłem je porównywać czym różni się damski od męskiego – a to ten sam model 38L. Okazało się że różnica jest dosyć wyraźna – na innej wysokości są wszyte mocowania pasów nośnych, co wynika z przeciętnie krótszych pleców u kobiet niż u mężczyzn. Po prostu pas biodrowy wypada w takim wypadku na tej samej wysokości – czyli biodrach;-) Wysokie kobiety, osiągające 180 cm i więcej powinny zatem brać model męski moim zdaniem.
O detalach będzie niżej, ważne jak się toto nosi i jak z pakownością. Jak wiecie jechaliśmy na majówkę do Wenecji, z zamiarem spania na wyspie. Dojazd samochodem, zostawienie go na parkingu na kontynencie i dalej to już autobus, vaporetto i własne nóżki. Z tego też powodu spakowaliśmy się w nasze nowiutkie plecaki, aby nie turlać za sobą z radosnym turkotem walizek kabinowych oraz nie dźwigać ich co chwila na kolejnym mostku czy wyboju chodnika. Zdecydowaliśmy że pakujemy program minimum, czyli zestawy na każdy dzień – gatki, skarpety, koszulka razy liczba dni (plus komplet rezerwowy). Prognoza pogody jasno mówiła że mrozów nie będzie, więc dodatkowo bluza, cienka kurtka przeciwdeszczowa, podstawowy zestaw kosmetyków – minimum wagi. Buty te co na nogach i wystarczy. Wszystko weszło idealnie i jeszcze zostało nieco miejsca. Aczkolwiek przesadziłem ze spodniami – jedną parę zabrałem niepotrzebnie, oraz mogłem nie zabierać statywu do aparatu, bo go ani razu nie użyłem, a się nadźwigałem;-)
Plecaki w Wenecji sprawdziły się wyśmienicie. Trzeba oczywiście pamiętać żeby je zdjąć z pleców w autobusie czy vaporetto, ale poza tym – bez uwag. Pasy nośne idealnie przenosiły ciężar, a biodrowy, o który trochę się bałem bo wyglądał średnio – świetnie wspomagał noszenie plecaka. Oboje mamy identyczne odczucia – nic nam nie przeszkadzało, nie wkurzało, nie męczyliśmy się z nimi przesadnie. Otwieranie całej „klapy” okazało się bardzo wygodne, kieszonki wewnątrz też się sprawdziły. Ja wykorzystałem dodatkowo zewnętrzne taśmy kompresyjne do przytroczenia z jednej strony statywu, a z drugiej bluzy – chwila kombinacji i gotowe. No właśnie – są wewnętrzne taśmy które mocują ładnie zawartość przed zamknięciem plecaka, raz zewnętrzne, którymi możemy całość mocniej skompresować. Albo jak ja – użyć do troczenia dodatkowych rzeczy.
Laptop idealnie mieszkał sobie w dużej kieszeni specjalnie dla niego zrobionej. Nic mu się nie stało, a ja nie czułem że go niosę. Teraz takie drobiazgi – po pierwsze – w plecaku jest idealne miejsce na schowek na dodatkową np. kasę, albo dokumenty – jak kto woli. Kiedy jest całkowicie pusty – widać jest dno, które z jednej strony jest mocowane na rzep. Wystarczy go „oderwać” i odchylić dno i aż się prosi aby tam dokleić małą kieszonkę i mniej ukryć nadwyżkę pieniędzy w podróży, albo np. paszport. Ponadto po odchyleniu dna – widać mechanizm stelaża nośnego – tam z kolei można wrzucić AirTaga (co zamierzam zrobić) – nie będzie taki łatwy w znalezieniu, a w razie czego pomoże ustalić gdzie jest nasza własność, oraz zapobiegnie np. zapomnieniu plecaka. To może się zdarzyć kiedy jest się zaaferowanym albo zachwyconym np. widokami;-) Na koniec jeszcze jeden drobiazg – plecak można łatwo zamienić w torbę podróżną i nieść poziomo – producent przewidział opcję ukrycia taśm nośnych (oraz pasa biodrowego) i dodał rączkę na jednym z boków – ta opcja może się przydać np. w samolocie. W plecaku jest też tag NFC, który możemy zaprogramować i liczyć na to że uczciwy znalazca go nam odda, ale to moim zdaniem taki sobie gadżecik – skąd znalazca miałby o tym wiedzieć? 😉
Plecak nie ma opcji dodania systemu nawadniającego – tak tylko uprzedzam jakby ktoś pytał. Nie jest do tego zaprojektowany, nam nie przeszkadza ten fakt, bo i tak nie jesteśmy typami osób które uwielbiają wielogodzinne włóczęgi z plecakami;-) Podsumowując – dobry wybór. Od nas spokojnie 9 Rydwanów (na 10 możliwych), tego jednego nie dodamy, za brak zintegrowanego kondoma przeciwdeszczowego. Jak zawsze – nikt nam nie płaci, to nasza osobista rekomendacja. A jak wrócimy z Ekwadoru to przeedytuję i uzupełnię, albo opiszę osobno wrażenia z długiego noszenia na plecach;-)
Dokładny model – Deuter Aviant Access 38L – kupione na Amazonie.