Zaczynamy…

Zaczynamy…

Pomysły są. Dużo. Coś trzeba z nimi zrobić. Znaczy skanalizować, czyli uwolnić i wykonać skutecznie. Pisałem kiedyś o tym że chcemy wrócić do Afryki naszym Volvo. Dlaczego nie Żukiem? Bo niestety to czego mamy aktualnie najmniej to czas. Trzeba więc postawić na maszynę szybszą. Dlatego Volvo, które ma 200 koni pod maską i napęd na 4 koła. Oczywiście nie jest to napęd jak w klasycznej terenówce, nie ma blokad, nie ma wielkiego prześwitu, ale nie planujemy pchania się w ostępy całkowicie nieprzyjazne. Raczej wygodna jazda przez niekoniecznie asfaltowe drogi. I tym razem tylko we dwoje. Sprawdzimy czy nasza miłość przetrwa takie wyzwanie;-) Sami, zdani tylko na siebie – to wyzwanie godne nas;-)

Sama wyprawa to nie wszystko, dlatego też chcę zrobić cykl filmów, pokazujących przygotowania. Podzielę się wiedzą jak przeobrazić posiadane auto osobowe w wygodne auto wyprawowe. Będę starał się pokazać jak wszystko robię, montuję, konstruuję. Na filmach, niezbyt długich, ale dokładnych. Tak, abyście sami mogli czerpać wiedzę i inspirację. Bo wiem że warto inspirować innych do ruszenia się z domu;-)

Plan zakłada następujący cykl przeróbek auta:

  • zacznę od naprawy tego co w aucie aktualnie niedomaga, a powinno być naprawione (nowe amorki tylnej klapy już jadą)
  • wymyślenie i montaż snorkela
  • osłony reflektorów
  • montaż nowych kół ze stosownym, jak najwyższym ogumieniem
  • budowa specjalnego bagażnika dachowego, z mocowaniem hamaków wzdłuż auta
  • budowa wąskiego łóżka, które będzie można rozłożyć wewnątrz tak, aby mieściły się dwie osoby (na wypadek niekorzystnych warunków pogodowych
  • instalacja elektryczna do dodatkowych odbiorników
  • instalacja tabletu w desce rozdzielczej
  • instalacja wielkiego LEDbara na bagażniku dachowym
  • malowanie auta lakierem strukturalnym dla podniesienia odporności na krzaki itp.
  • konstrukcja uchwytu do koła zapasowego na tylnych drzwiach
  • konstrukcja masztu oświetleniowego – jako elementu uchwytu koła

Wszystkie te prace wykonam sam, używając wyłącznie narzędzi jakie mam dostępne w garażu. Nie będę tym razem wspierany przez mojego przyjaciela Janusza, który udostępniał mi swój warsztat z całym wyposażeniem. Ten czas niestety jest już przeszłością. Ale dzięki temu sami zobaczycie że wiele można zrobić samodzielnie, używając tego co mamy pod ręką.

Jak wspomniałem – będą filmy, jako uzupełnienie tego co napiszę. Dowiecie się też co pakujemy do naszej szybkiej wyprawówki, bo niestety nie jest ona tak pojemna jak Żuk, przez co musimy się ograniczyć. Na bagażniku dachowym wyląduje box do którego pakować będziemy część gratów, co ulży wnętrzu, ale nie chcę przesadzać z podniesieniem środka ciężkości ponad bezpieczną miarę. Volvo rozpędza się do dużych prędkości i trzeba z tym uważać;-)

Plan zakłada zakończenie prac w okolicy czerwca 2018. Pierwsza wyprawa – Czarnogóra. Chcemy tam wrócić, a przy okazji przetestujemy wóz w trasie. Dzięki mocy i prędkości dużo szybciej dojedziemy do celu i więcej zobaczymy niż jadąc Żukiem (80 na godzinę kontra powiedzmy 130 po autostradach). To co mnie martwi to konieczność zapakowania komputera serwisowego, bo obawiam się że byle awaria drobnego czujnika może nas załatwić. Jednak w Europie nie powinno być problemu ze zdobyciem części. Ważne aby móc zdiagnozować co padło. W tym wypadku wolę prostotę Żuka;-)

Nazwa Grzmiący Rydwan oczywiście pozostaje bo to nazwa nas – czyli załogi. A Volvo grzmi całkiem przyzwoicie;-)

Tak więc podsumowując – zapnijcie pasy, niebawem zaczynamy nowy cykl.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.