Dzisiaj po ciężkiej walce wymontowałem stary pedał gazu. To dość pokręcona konstrukcja. Okazało się że niesprawiedliwie podejrzewałem inżynierów z Lublina o użycie plastikowej tulejki niskiej jakości która się wytarła. Otóż tam nigdy nie było żadnej tulejki. Cały pedał to żywy metal, który po prostu skorodował.
Obejrzałem starannie zwłoki, medytując nad naprawą, kiedy przypomniałem sobie że w weekend przeczesałem net w poszukiwaniu sklepu ze szpejem do Żuka w Warszawie. I nawet taki znalazłem, na Krynoliny 7. Kulturka, miła obsługa, można płacić kartą. Nowy pedał to całe 20 zł, a do tego zakupiłem filtr paliwa za 14 zł – jak szaleć to po całości. Z tego wszystkiego zapomniałem kupić paru innych rzeczy, ale jeszcze tam wpadnę nie raz;-)
Po powrocie ze sklepu tradycyjnie już kontynuowałem naklejanie mat bitumicznych. Szło mi tak dobrze że prawie skończyłem kabinę kierowcy;-) Zostało dokleić ze dwa małe kawałki i można kleić aluminium. Jutro skonstruuję stopkę pod pedał, aby poszedł wyżej i zamontuję go na miejscu. Na zakończenie parę fotek z wyklejoną matami podłogą.