Jak tylko sobie coś zaplanuję to wszystko sprzysięga się przeciwko mnie. Dlatego nie będę robił planów. Wczoraj nie dane mi było popracować przy maszynie, a dzisiaj nie dość że dość krótko to jeszcze mnie głowa rozbolała. Jak nie urok to przemarsz ruskich wojsk. No nic, nie ma co narzekać, tylko zdać raport z sukcesów;-)
Pierwszy dziś ruch to zakup samogwintujących blachowkrętów z dużymi łbami – 50 szt. za 4 zł w specjalistycznym sklepie Asmet. W jakiejś zakichanej „Ciastoramie” wybecelowałbym pewnie dychę za dziesięć zapakowanych w etui z plastiku;-) Wkręty bardzo się przydały, dociąłem bowiem wykładzinę na stopnie kabiny i listwy aluminiowe i skręciłem całość. Po zamontowaniu stwierdzam że muszę ten kątownik zmienić na jakiś anodowany, bo to sreberko nieco mnie razi. Malowanie nie ma sensu, bo się zetrze od butów. Być może nauczę się po prostu ignorować te listwy;)
W kolejnym kroku podgrzałem nieco wykładzinę od tyłu w okolicy pokrywy silnika i wykonałem serię prób czy da się ją ukształtować na ciepło. Okazuje się że chętnie się układa i zapamiętuje kształt. Wspomogę ją klejem dobrym i krawędź wsunę pod nową uszczelkę pokrywy silnika. Będzie ładnie.
Zużyłem resztę samoprzylepnej maty poroso na wyklejenie tyłu auta. Odrobinkę zabrakło, tak na oko niecałe pół metra, ale kolega ma gdzieś resztki z wyklejania swojego auta i obiecał podrzucić. Teraz na poroso dotnę wełnę mineralną i ją ułożę. Całość zostanie przykryta panelami z obiciem. Na nich zaś znajdą się kieszenie na drobiazgi i gniazda elektryczne.
Ostatnim ruchem na dziś było wspawanie nakrętek w podstawę fotela pasażera. Zapomniałem o tym, a przyjechały w międzyczasie śruby z plastikowymi łbami. Spawanie niestety nie wyszło zbyt oszałamiająco, ale się trzyma;-)
Maźnie się na czarno i będzie ok.
Miałem w planach na dziś przejażdżkę Żukiem, ale na przeszkodzie stanął właśnie ten brak nakrętek dla pasażera. Jeśli jutro nic nie stanie na przeszkodzie to wytoczę maszynę z garażu i polansuję się po dzielni;-) Zobaczymy jak Żuczek będzie hasał;-)