Bardzo krótki był dzisiejszy dzień – więcej bowiem czasu spędziłem w sklepach niż przy aucie. Wydałem w sumie 130 zł w sklepie z częściami do Żuka na oświetlenie tyłu i 230 zł w Castoramie na niezbędne płyty MFP, oraz szpachlówki i inne cuda związane z koniecznością przygotowania auta. Przy okazji okazało się że tylne lampy do Żuka stają się rarytasem. Kupiłem bowiem ostatnie cztery sztuki i więcej nie będzie – fabryka została jakiś czas temu sprzedana zdaje się Chińczykom i nie produkuje już klasycznych „kopułek”. Tym niemniej poradzę sobie, ale uczulam na ten fakt innych złombolowiczów – kupujcie póki czas.
Wpadłem na chwilę do garażu, wetknąłem świeżo nabyte lampki w miejsca i popatrzyłem czy koncepcja jest słuszna;-) Wygląda na to że tak, zresztą oceńcie sami.
Lampki są wetknięte, a nie przykręcone. Jak pójdzie docelowo biały lakier na furę (do pewnej wysokości), to wszystko powinno ładnie się zakomponować. Popatrzcie też jak ładnie polimer przez weekend pożarł korozję.
Jutro odbieram z Castoramy zamówione płyty i atakuję montaż foteli. Potem dalsze działania blacharskie i elektryczne. Komuś nie turla się po domu kierunkowskaz od Żuka (jak na fotce powyżej), nowy, albo samo przezroczyste szkło? Chętnie przygarnę;-)