Dzisiaj chyba mogę powiedzieć że zasadniczo da się pojechać tym co jest;-) Auto z grubsza gotowe. Zrobione większość z tego co było konieczne, a teraz pora na dopieszczanie szczegółów. Co prawda dzisiaj okazało się że jutro czeka mnie ponowne wyjęcie chłodnicy, ale to nie jest problem. Nawet nie traktuję tego już w kategoriach problemu. Chłodnicę mogę wyjmować i wkładać w terenie. Robiłem to zresztą w Rumunii;-) Najważniejsze że umiem to zrobić sam;-)
Auto zostało jak zwykle nieco zmodyfikowane, co zresztą starannie opisywałem. Ma nową, wypasioną pompę paliwa, dodatkowy filtr paliwa, pancerny zderzak przedni, przystosowany do ciągnięcia zań w dowolną stronę, nowe felgi, solidne resory,
dwa zapasowe koła identyczne z tymi jezdnymi, czujnik i wskaźnik temperatury silnika z programatorem, wymienioną instalację elektryczną z tyłu, nowe oświetlenie LED i co tam jeszcze wytworzyłem.
dwa zapasowe koła identyczne z tymi jezdnymi, czujnik i wskaźnik temperatury silnika z programatorem, wymienioną instalację elektryczną z tyłu, nowe oświetlenie LED i co tam jeszcze wytworzyłem.
Usunięte zostały wszystkie reklamy (z wyjątkiem jednej) i auto nie będzie już wyglądało jak słup ogłoszeniowy (bardzo tego nie lubiłem, ale miałem zobowiązania wobec złombolowych darczyńców). Zdecydowałem też o zastosowaniu czarnego grilla przedniego z osłonami reflektorów – Żuk wygląda ciut bardziej agresywnie;-)
Nowe felgi, tzw. trójkąty
Co zostało do zrobienia? Trzeba dorobić snorkel z filtrem powietrza, oraz we wnętrzu skonstruować jakieś miejsce do spania;-) I to właściwie wszystko;-)
W poniedziałek test drogowy – auto pojedzie do Bydgoszczy, gdzie odbiorę ładunek paczek dla mauretańskich i malijskich dzieciaków. A już za niecały miesiąc – ruszamy do Afryki!!!