Podobnie jak wtorek, środa też upłynęła pod znakiem duperelków. Zamocowałem halogeny na przygotowanych uprzednio kątownikach i wydałem z siebie jęk bólu. Okazało się że inżynierowie z Lublina dość luźno traktowali słowo „symetria”. W Żuku nie ma jej co szukać. Halogeny są nierówno, bo jak się okazało – rama do której mocowany jest zderzak – jest lekko rozsunięta w jedną stronę z przodu, aby zmieściła się przekładnia kierownicza. Stąd niesymetryczne osadzenie mocowań zderzaka, a w konsekwencji i halogenów. Rozwiązanie wymyśliłem od ręki – trzeba dospawać kawałek płaskownika do przygotowanego wczoraj uchwytu z kątownika. Jutro się zrobi.
Podczas montowania halogenów odkryłem wewnątrz ich obudów ciekawy napis – zobaczcie zresztą sami na fotce poniżej. Kupiłem je na Allegro jako nigdy nie zamontowane halogeny do Poloneza, ale nie sądziłem że są starsze od Żuka;-) Stan absolutnie idealny – nóweczki w pudełkach.
Po przykręceniu halogenów poprowadziłem do kabiny stosowny kawałek instalacji elektrycznej. W Le Żuku kładzenie okablowania to po prostu rozkosz. Miejsca mnóstwo, przepusty wprost do deski rozdzielczej – bajka.
Następnie ułożyłem w sumie 20 metrów kabla głośnikowego. Dwa poszły w drzwi przednie i dwa do tyłu kabiny. W ściance dzielącej znajdą się w sumie cztery głośniki. Zabawy z kabelkami miałem sporo, a to jeszcze nie wszystkie niestety.
Ostatni etap zajęć dzisiejszych to pracowite lutowanie kostki do radia. Dzięki temu połączenia będą pewne i solidne. Niepokoi mnie nieco wielkość dziurki po lampce, bo za chwilę mogę mieć problem z jej rozmiarem;-) Kabelków przybywa, jeszcze co najmniej ze dwa grube i trzy cienkie dojdą;-)
Jutro muszę kupić antenę do CB, oraz przygotować okablowanie do oświetlenia na dachu. Muszę wymyślić jak wyprowadzić taki zestaw aby było szczelnie i wygodnie. Do rana coś do głowy wpadnie…